Tuesday 1 November 2016

Terra D´Alter 2014, 17/20 i jesienne pieczone kasztany.





Wg. Agnieszki: 11 listopada to w Portugalii również ważna data, choć wymowę ma nieco bardziej przyziemną niż w Polsce. To celebrowany tu hucznie dzień św. Marcina (São Martinho).

W Polsce mamy babie lato, Amerykanie mówią o Indian summer, a tu w Portugalii jest verão do São Martinho, czyli lato św. Marcina. To iberyjskie lato jest chyba kalendarzowo najpóźniejsze z trzech wymienionych, ale rzeczywiście tydzień, w którym przypada 11 listopada bywa tu zwykle słoneczny i przyjemny. Św. Marcin był rzymskim legionistą, który podzielił się swoją peleryną z półnagim, marznącym na deszczu żebrakiem. Gdy przeciął mieczem na pół swój żołnierski płaszcz i podał go biedakowi, natychmiast przestało padać i wyszło słońce (stąd właśnie lato św. Marcina). Nie wiem co prawda co São Martinho ma do kasztanów, ale to je właśnie tradycyjnie się jada w dzień jego święta.
Nasze wczorajsze kasztany.


Portugalczycy kochają kasztany i jesienią można na każdym kroku spotkać w portugalskich miastach sprzedawców z węglowymi piecykami sprzedających kasztany w papierowych tutkach. Kiedyś tutki były z gazet , teraz UE zabroniła (może i słusznie) i są z papieru mogącego mieć kontakt z żywnością. Takie uliczne kasztany są najpyszniejsze. Parzą ręce, gdy usiłujemy je pozbawić łupinki i dobrać się do smakowitego wnętrza. Łupinki te są aż białe od popiołu. Bardzo smaczne są też kasztany przygotowane w domu. Może nie mają tego samego czaru, co te kupione na ulicy, ale smak jest również bardzo dobry. Castanhas tutaj kochają wszyscy. Gdy nadchodzi ich czas w sklepach pojawiają się przeróżne gadżety do ich przygotowywania - specjalne przyrządy do nacinania skórki, perforowane patelnie, albo gliniane wysokie garnki z dziurkami, które wstawiać można nawet do domowego kominka i tam kasztany upiec. Ja piekę je zwyczajnie w piekarniku.

Nie może zabraknąć też specjalnych tradycyjnych napitków towarzyszących kasztanowej uczcie. Jak mówi przysłowie "No dia de São Martinho, come se castanhas e bebe se vinho" (Na św. Marcina je się kasztany i pije się wino). Co się pije do kasztanów? Tradycyjnie słodkie wino jeropiga. Do tegorocznego moszczu dodaje się winnej brandy (aguardente) dla zatrzymania fermentacji. Stąd jeropiga ma więcej cukru, który nie do końca sfermentował, niż zwykłe wino. Ja za nią specjalnie nie przepadam. To coś jak niezwykle ubogi krewny wina porto, pijane w zasadzie tylko do pieczonych kasztanów.


Cóż zrobić jak nie lubi sie jeropiga? Można pokropić winem Porto, ale my nie jesteśmy niestety jego wielbicielami. Użyliśmy monocasta Terra D´Alter Alicante Bouschet.  Genialne zestawienie. Wino w cenie około 6 EUR za butelkę to kapitalny wybór. Bardzo ciemne, fantastyczny zapach owocowy i przyprawowy. Eleganckie taniny. W ustach owocowe, długie.


No comments:

Post a Comment